NIECH ŻYJE CHRYSTUS KRÓL            KRÓLUJ NAM CHRYSTE            PANIE JEZU BĄDŹ PANEM MOJEGO ŻYCIA

 
  • 2.jpg
  • 9.jpg
  • 4.jpg
  • 10.jpg
  • 1.jpg
  • 5.jpg
  • 12.jpg
  • 8.jpg
  • 11.jpg
  • 7.jpg
  • 13.jpg
  • 3.jpg
  • 6.jpg

Z JE ks. abp. Andrzejem Dzięgą, metropolitą szczecińsko-kamieńskim, rozmawia Beata Falkowska

W Fatimie Matka Boża objawiła się dzieciom. To lekcja pokory dla świata, ale także pokazanie, jak ważne zadania może przekazywać Pan Bóg najmłodszym.

– Rzeczywiście, fascynujące jest dla naszego pokolenia to zaufanie, jakie Niebo okazało trojgu dzieci fatimskich. Żyjemy dzisiaj w świecie, w którym dziecko faktycznie jest bardziej uprzedmiotowione niż w czasach dawniejszych. Wydaje się nawet, iż także szereg teorii pedagogicznych o upodmiotowieniu dziecka w procesie wychowawczym – skądinąd pięknych, ale za źródło mających inną niż chrześcijańska wizję człowieka – oczekuje raczej wolności dziecka przeciwko własnym rodzicom niż wolności jako takiej. Tymczasem w Fatimie Matka Boża przyszła do trojga prostych dzieci, by poprosić je o współpracę – w pełnej wolności tych dzieci oraz ich rodziców – w sprawach wręcz najważniejszych dla losów świata. Matka Boża mówiła wprost o zakończeniu wojny światowej, a także o zagrożeniu kolejną wojną, jeszcze bardziej straszliwą. Nawiązywała też w pewnym sensie do polityki globalnej, gdy mówiła do dzieci o błędach Rosji rozszerzających się na cały świat. To było przecież wypowiedziano w przeddzień bolszewickiej rewolucji w Rosji. Dzieci zostały więc zaproszone do niezwykłych zadań dotyczących doczesności, ale przede wszystkim zostały poproszone o ratowanie dusz biednych grzeszników, zagrożonych piekłem. Zostały więc zaproszone do udziału w najważniejszych sprawach duchowych, a nawet wręcz duszpasterskich. To jest niezwykłe także dla naszego pokolenia.

Warto jednak przywołać fakt, że dzieci już wiele razy odgrywały określoną rolę w planach Bożych. Przywołajmy tylko ze Starego Testamentu postacie Samuela, Dawida, synów matki Machabejskiej. Można wreszcie przywołać z tradycji chrześcijańskiej Najświętszą Maryję Pannę, której głębokie życie duchowe pozwalało na pełnię otwartości wobec zaproszeń Bożych.

Jak wychowywać małego człowieka, by tak jak Franciszek, Hiacynta i Łucja zachował niewinność uzdatniającą do usłyszenia Bożego głosu?

– Bardzo zwyczajnie, po chrześcijańsku, po katolicku. Po Bożemu. Mówiąc po prostu dzieciom prawdę o dobrym i wszechmocnym Panu Bogu, który jest obecny w życiu rodziców, rodziny, świata, a także samego dziecka. Działanie Boga jest przecież dla dziecka najbardziej logicznym dopełnieniem zwyczajnego funkcjonowania świata, zarówno w sprawach wielkich, jak np. przeżywana w rodzinie choroba i śmierć babci, jak też w małych sprawach, jak piękno kwiatów i śpiew ptaków. Dzieci potrafią i dzisiaj pięknie się modlić. Bardzo prosto traktują Boże sprawy, gdy tak im się te sprawy przedstawia. Taka jest przecież prawda o świecie i o człowieku.

Niewinność dzieci jest dziś zabijana. Co jest według Ekscelencji najgroźniejsze?

– Myślę, że patrząc na swoisty kryzys duchowości dzieci, musimy w naszym pokoleniu przede wszystkim widzieć kryzys duchowości dorosłych. Dziecko w naturalny sposób przejmuje system wartości, którym żyją jego rodzice i jego otoczenie. Z dużym smutkiem słyszę, że wielu rodziców odsuwa tematykę religijnego wychowania dziecka na późniejsze lata, gdy dziecko będzie nieco starsze.

W radykalnej formule brzmi to: jak będzie dorosły, niech sobie sam zdecyduje.

– Ale w tym samym czasie ci sami rodzice rozstrzygają np., że rozmawiają z dzieckiem w języku polskim, że uczą je muzyki i tańca itp. Tak samo należy uczyć dziecka spraw życia duchowego. Ale to rodzice muszą najpierw mieć w sobie te sprawy dobrze poustawiane. Z drugiej strony jest dzisiaj obserwowany ogromny wysiłek, wręcz agresja medialna i społeczna, by zapanować nad myśleniem młodego pokolenia. To rodzi poważne problemy nawet w rodzinach religijnych, bo dziecko karmione jest reklamami, zachęcane do posiadania podsuwanych w reklamach zabawek lub przedmiotów użytkowych, do określonych zachowań itp. Przestrzeń wolności dzieci i rodziców powinna być bardziej chroniona także przez państwo. O wiele większym zagrożeniem jest jednak świadomie prowadzona polityka wychowawcza, często subtelnie ukryta pod pozorami dobrych intencji, gdy rzeczywiście mamy do czynienia ze świadomą eliminacją poczucia wstydu u dzieci, ze świadomym zacieraniem granic dobra i zła. Protektorzy tych ideologicznych inicjatyw odpowiedzą za to przed Bogiem jako siewcy bardzo poważnego zgorszenia.

Nie wszyscy rozumieją, że toczy się obecnie wyjątkowo zaciekła walka o dusze naszych dzieci.

– Pan Jezus powiedział wyraźnie: pozwólcie dzieciom przyjść do mnie, do takich bowiem należy Królestwo Niebieskie. Do dorosłych powiedział, że mają się stać jak dzieci, by mogli wejść do Królestwa Niebieskiego. Jest więc w duchowości chrześcijańskiej jakaś szczególna rola duchowości dziecka. Zły duch bardzo mocno dzisiaj twalczy o dzieci poprzez złych ludzi. Smutne, że faktycznie w tym szeregu często stają także sami rodzice przeciwko własnym dzieciom, gdy są ludźmi słabej wiary lub wręcz są niewierzący.

Jako pierwszy biskup ordynariusz w Polsce wprowadził Ekscelencja w swojej diecezji indywidualne przygotowanie w rodzinie do Pierwszej Komunii Świętej, a także możliwość wczesnej Komunii Świętej. Jakie były motywy tej decyzji?

– Najważniejszym motywem był często widziany w naszych kościołach obraz rodziców idących do Komunii Świętej razem z dzieckiem, które jeszcze nie przyjęło Pierwszej Komunii Świętej, ale gołym okiem było widać, jak pragnie, jak rozumie, jak tęskni za pełną komunią z Bogiem i ludźmi. To są często dzieci bardzo inteligentne. Szkoda wtedy każdego miesiąca, by musiały czekać na ten święty moment, aż grupa innych dzieci będzie gotowa. Dusza tych dzieci wtedy słabnie, wręcz stygnie. Trzeba im pozwalać na zjednoczenie z Bogiem już wtedy, gdy są do tego wystarczająco dojrzałe, aby tym bardziej mogły wzrastać w łasce Bożej. Taką wiedzę o dziecku i o jego duchowej gotowości mają zawsze jako pierwsi sami rodzice. To więc ich inicjatywa musi tu być najważniejsza. Duszpasterz przede wszystkim weryfikuje wtedy ocenę rodziców i ewentualnie wskazuje tylko potrzebę pewnych uzupełnień.

Drugim istotnym motywem, tym razem negatywnym, otwarcia się na indywidualną Komunię Świętą, także wczesną, stał się – praktycznie każdego roku słyszany – swoisty głos niektórych rodziców po okresie Pierwszej Komunii Świętej: my nie jesteśmy wierzący, nasze dziecko też nie, ale posłaliśmy je do „tej komunii”, bo skoro idzie cała grupa, to i nasze dziecko niech nie będzie gorsze.

Niech też ma te prezenty i zdjęcia.

– To już jest dramatyczne nieporozumienie. Indywidualizacja może ułatwić również takim rodzicom zachowanie własnej twarzy. To są najbardziej istotne argumenty, którymi się dzielę. Czas pokaże, jak to zaowocuje w życiu rodzin i w życiu parafii.

Bóg nadał przy stworzeniu każdemu z naszych dzieci imię, rodzice mają niejako pomagać jego urzeczywistnieniu się. Jak współpracować z Bożą łaską w wychowaniu naszych dzieci?

– Tu trzeba zwyczajnego przeżywania własnej relacji z Panem Bogiem, w sposób widoczny i rozpoznawalny dla dziecka. Chodzi też o rozmawianie z dzieckiem na te tematy, a przede wszystkim o zwyczajne odpowiadanie na stawiane przez dziecko pytania dotyczące spraw Bożych i życia duchowego. Trzeba też specjalnej modlitwy rodzicielskiej do Ducha Świętego, także do swoich patronów, do patrona dziecka, patrona rodziny itp. Nie ma tu przecież jednej recepty. W rodzinach wychowujących kilkoro dzieci najlepiej widać tę podstawową prawdę, że każde dziecko jest inne, jest niepowtarzalnym darem Bożym. Każde wymaga nieco innego programu duchowego. Dlatego tylko współpraca z Duchem Świętym i z łaską Bożą jest w stanie pomóc rodzicom dziecka, by je odpowiednio poprowadzić po drogach duchowego i człowieczego rozwoju. To jest też droga dla opiekunów prawnych, dla nauczycieli itp. Warto pamiętać, że kształtowanie duszy dziecka, w połączeniu z kształtowaniem jego umysłu i ciała, jest najważniejszym zadaniem rodziców, a przez to także jest ich najpiękniejszym darem dla Kościoła i dla Ojczyzny.

Zły duch często podsuwa nam ułudy szczęścia, byśmy za nimi podążali, tracąc z oczu prawdziwe dobro. Dziś często dzieci są ofiarami takiej pogoni choćby za pieniądzem.

– Żyjemy w dobie kryzysu. Ten kryzys jest faktem, chociaż żonglowanie tym słowem ze strony polityków jest jednocześnie zwykłą grą społeczną, obliczoną na określone profity polityczne. Kryzys gospodarczy jest przecież wywołany przez określone środowiska, które ciągle próbują możliwie najwięcej środków materialnych odebrać ogółowi ludzi i zatrzymać do swojej dyspozycji, ludziom zaś pozostawiając minimum do przeżycia. Stąd narastająca frustracja, konieczność migracji zarobkowych, ciągły niepokój i poczucie zagrożenia. W takiej atmosferze społecznej także sprawy duchowe łatwo ogarnia kryzys. Szatan w takiej atmosferze czuje się doskonale, bo on jest mistrzem kłamstwa, nieuczciwości i bałaganu. To wszystko uderza w duchowość dzieci i młodzieży. Sami katecheci i duszpasterze nie są w stanie nadrobić potem tych duchowych braków domu rodzinnego. To jest też wielki problem naszego duszpasterstwa rodzin. Właśnie w takiej atmosferze doskonale sprawdza się jednak chrześcijańska filozofia życia społecznego, w której jest troska o chleb powszedni, troska o wartości trwałe – duchowe, o Bożą łaskę, a jednocześnie zwykła, codzienna, uczciwa współpraca międzyludzka. Jest także w Polsce wiele rodzin (chociaż chyba ciągle zbyt mało), które w dobie kryzysu sięgają do takich zasad organizowania życia. I tej mądrości próbują uczyć młode pokolenie.

Pan Bóg daje nam różnego rodzaju wsparcie na te trudne czasy – wspólnoty, ruchy rodzinne. Może skierowałby Ekscelencja słowo otuchy i nadziei do rodziców, że są w stanie dobrze wychować swoje dzieci.

– Potwierdzam, że tzw. małe wspólnoty religijne są w stanie bardzo zasadniczo pomóc określonym rodzinom w dobrej, chrześcijańskiej organizacji codziennych życiowych spraw. Przywołuję tu niedawną konferencję w Warszawie na temat domowego kształcenia dzieci. Przywołuję tu przykłady mądrze organizowanych, niewielkich spółdzielni. Dotyczy to także zwykłej wzajemnej pomocy pomiędzy znajomymi rodzinami, gdy jest taka potrzeba. Dodatkowym doświadczeniem jest rozwój, a właściwie powrót środków duchowej pomocy pojedynczym osobom oraz całym rodzinom, z racji przeżywanych kryzysów, także duchowych. Tutaj można wskazać właśnie modlitwę o duchowe uzdrowienie lub o ochronę duchową. Przede wszystkim jednak należy wskazać na wartość modlitwy podstawowej: błogosławieństwa rodzicielskiego nad dziećmi oraz odpowiednich aktów duchowych, mocą których rodzice zawierzają albo wręcz poświęcają swoje dziecko szczególnej opiece Pana Boga, Matki Najświętszej lub określonego patrona. To są także zwyczajne środki, ważne dla naszego pokolenia dorosłych, a skutkami mogące ochronić młode pokolenie. Warto więc postawić duchową formację młodego pokolenia w rodzinie na pierwszym miejscu, ze strony różnych wspólnot i instytucji kierując z kolei do rodziny potrzebną pomoc.

Dziękuję za rozmowę.

Polecamy